22 stycznia 2022 roku odszedł do Pana założyciel i lider naszej wspólnoty – Andrzej. Był nie tylko naszym duchowym przewodnikiem, ale przede wszystkim przyjacielem, na którego mądrość i miłość zawsze mogliśmy liczyć. Trwająca ponad pięćdziesiąt lat posługa Andrzeja zaowocowała wieloma wspaniałymi inicjatywami i miała wpływ na całą rzeszę osób – nie tylko w Kościele katolickim, ale również wśród naszych braci protestantów i Żydów.
Chcemy raz jeszcze zbudować się życiem i wiarą Andrzeja, dlatego zachęcamy do podzielenia się swoim wspomnieniem lub świadectwem.
Zespół Misji EnChristo
27 wpisów.
Brakuje nam, przyjaciołożm z ośrodka Solåsen i charitatywnej misji Serce do Serca w Szwecji, nasz dobry przyjaciel i brat Andrzej.
Prawdziwy ekumen, który stworzył dobre relacje do chrześcijan w rożnych kościołach i misjach, także we Szwecji. W tym samym duchu chcemy iść dalej i rozszerzyć Królestwo Boże gdzie tylko Pan nas prowadzi.
Nasze myśli i modlitwy są u Sanity, Ewy i Marty, w ich żałobie i braku kochanego
męża i taty.
" ... Sprawiedliwy jaśnieć będą jak słonce w królestwie Ojca swego ..." /Mt 13:43
Prawdziwy ekumen, który stworzył dobre relacje do chrześcijan w rożnych kościołach i misjach, także we Szwecji. W tym samym duchu chcemy iść dalej i rozszerzyć Królestwo Boże gdzie tylko Pan nas prowadzi.
Nasze myśli i modlitwy są u Sanity, Ewy i Marty, w ich żałobie i braku kochanego
męża i taty.
" ... Sprawiedliwy jaśnieć będą jak słonce w królestwie Ojca swego ..." /Mt 13:43
Nie wiem kim byłabym teraz, gdyby nie było Andrzeju Twojej posługi ewangelizacyjnej. Brałam udział w rekolekcjach ewangelizacyjnych w parafii Św. Szczepana w Krakowie,
a potem był wyjazd na letnie rekolekcje na Ryniasie, które współorganizowałeś z grupką przyjaciół. Tych przezyć nie da się opisać. Była wsród nas niesamowita jedność, radość , pokój, wzajemny szacunek, niesamowita wolność, świeżość- inny Swiat, który odkrywaliśmy. Doświadczaliśmy obecności Boga w cichej adoracji w izbie
drewnianej starej chaty, przekształconej na kaplicę, w rozważaniu Pisma Swiętego, w Eucharystii i we wspólnym byciu razem. Miałam przeświadczenie, że Pan Bóg jest bardziej realny niż to wszystko co widzę, Potem była dalsza formacja i sama zaangażowałam się w ruch oazowy. Ale gdyby nie było tego poczatku, i przykładu Twojego i innych animatorów, czy miałabym siłę dzisiaj do znoszenia trudów życia Chcę Ci powiedzieć dziękuję, bo nigdy wcześniej tego nie zrobiłam. Wejdź do radości Twojego Pana Jezusa Chrystusa i wychwalaj Go ze wszystkimi świętymi !
a potem był wyjazd na letnie rekolekcje na Ryniasie, które współorganizowałeś z grupką przyjaciół. Tych przezyć nie da się opisać. Była wsród nas niesamowita jedność, radość , pokój, wzajemny szacunek, niesamowita wolność, świeżość- inny Swiat, który odkrywaliśmy. Doświadczaliśmy obecności Boga w cichej adoracji w izbie
drewnianej starej chaty, przekształconej na kaplicę, w rozważaniu Pisma Swiętego, w Eucharystii i we wspólnym byciu razem. Miałam przeświadczenie, że Pan Bóg jest bardziej realny niż to wszystko co widzę, Potem była dalsza formacja i sama zaangażowałam się w ruch oazowy. Ale gdyby nie było tego poczatku, i przykładu Twojego i innych animatorów, czy miałabym siłę dzisiaj do znoszenia trudów życia Chcę Ci powiedzieć dziękuję, bo nigdy wcześniej tego nie zrobiłam. Wejdź do radości Twojego Pana Jezusa Chrystusa i wychwalaj Go ze wszystkimi świętymi !
Poczytuję to sobie za wielki przywilej, że mogłam poznać Andrzeja, którego życie, służba i świadectwo wywarły wielki wpływ na moje życie i służbę we wspólnocie. Moje nawrócenie od wiary tradycyjnej do osobistej więzi z Bogiem przez Jezusa Chrystusa miało miejsce na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku i od początku Duch Święty umieścił mnie we wspólnocie Oblubienica Pana, gdzie mogłam doświadczyć piękna żywej wiary, relacji, formacji możliwości służby. Byliśmy w Lanckoronie na kilku wydarzeniach i tam poznałam Andrzeja. W ramach jego Szkoły byliśmy na dwóch wyjazdach misyjnych na Ukrainie. Potem my formowaliśmy się w SNE, ale mieliśmy także łaskę wielokrotnego spotykania się z Andrzejem w wielu różnych miejscach służby i formacji. Zawsze było to dla mnie i osób ze wspólnoty radością i zbudowaniem. Szczególnie pamiętam jego słowa przy takich okazjach , że nadal jesteśmy razem "w jednym jarzmie" dla Pana.
Jego oddanie, wytrwałość, wielka mądrość i pokora były dla mnie zachętą i inspiracją.
Odszedł od nas wierny żołnierz PANA i cieszy się już JEGO obecnością! Myślę, że mógłby powtórzyć za świętym Pawłem słowa: 2 Tm 4, 7.
Na mszy świętej dziękczynnej w sobotę, na której mogliśmy być dzięki łasce Bożej, poruszyło mnie do głębi to, że żona Andrzeja, Sanita śpiewała pieśni uwielbienia razem z diakonią muzyczną, co samo w sobie jest ewenementem. To może się zdarzyć tylko na chrześcijańskim pogrzebie!!!
Bogu niech będą dzięki za wszystko!
Błogosławię Sanicie, Marcie i Ewie!
Dziękuję za wszystko Bogu i Wam!
Jego oddanie, wytrwałość, wielka mądrość i pokora były dla mnie zachętą i inspiracją.
Odszedł od nas wierny żołnierz PANA i cieszy się już JEGO obecnością! Myślę, że mógłby powtórzyć za świętym Pawłem słowa: 2 Tm 4, 7.
Na mszy świętej dziękczynnej w sobotę, na której mogliśmy być dzięki łasce Bożej, poruszyło mnie do głębi to, że żona Andrzeja, Sanita śpiewała pieśni uwielbienia razem z diakonią muzyczną, co samo w sobie jest ewenementem. To może się zdarzyć tylko na chrześcijańskim pogrzebie!!!
Bogu niech będą dzięki za wszystko!
Błogosławię Sanicie, Marcie i Ewie!
Dziękuję za wszystko Bogu i Wam!
Andrzeja poznałem pod koniec dwudziestego wieku, kiedy w Lanckoronie udostępniał nam miejsce na "Kurs Filipa", "Kurs Jana", a później na "Kurs Pawła". W 2002 roku poprosiłem go, aby poprowadził w Wielkim Poście rekolekcje dla studentów w Duszpasterstwie Księży Misjonarzy "NA MIASTECZKU". I od tego momentu wszystko się zaczęło. Do Duszpasterstwa przybyło wielu wspaniałych ludzi, spośród których niektórzy stali się małżeństwami, a dziś są odpowiedzialnymi za różne posługi we wspólnocie En Christo. Tak to widzę z perspektywy czasu. Jednym z marzeń Andrzeja było, aby w ramach En Christo powstała Szkoła Biblijna. Priorytetem dla tej Szkoły byłoby czytanie, studiowanie i rozważanie Słowa Bożego, może trochę na wzór studium, które odbywa się w szkołach rabinistycznych, może na wzór Lectio divina, ale zawsze chodziłoby o to, aby to Słowo Boże stawało się światłem, wyznaczało kierunek i rozjaśniało ciemności.
To jest kolejna myśl, która pojawia mi się po pożegnaniu Andrzeja.
En Christo zastanawia się, lub będzie się zastanawiać o tym "Co dalej". Myślę, że w tych rozważaniach trzeba wracać do początków, które zdefiniowały En Christo.
ks. Antoni
To jest kolejna myśl, która pojawia mi się po pożegnaniu Andrzeja.
En Christo zastanawia się, lub będzie się zastanawiać o tym "Co dalej". Myślę, że w tych rozważaniach trzeba wracać do początków, które zdefiniowały En Christo.
ks. Antoni
Andrzejku nasz drogi niech Cie Pan Bóg mocno przytuli do swojego Serca w podziękowaniu za Twoja Lanckoronę dla nas i za Twoje nieziemskie, przejmujace i przecudne wykłady o Duchu Świętym i wskazywanie Drogi do Boga.... Ogromne Bog Zaplac.
Nigdy nie poznałem osobiście Andrzeja. Słyszałem Jego katechezy może 3-4 razy w życiu. Na pewno raz czy dwa podczas spotkań modlitewnych w Marysinie Wawerskim. Może także na trzecim stopniu w Szlembarku. Nie pamiętam dokładnie....... Z jego katechez zapamiętałem do dzisiaj, gdy wyjaśniał fragment 1P2:2 (nepios, paidios - nie jestem pewny czy poprawnie napisałem....). Pamiętam też, jak niektórzy mówili, że "Sionek sieje a Kosiek zbiera"
Gdy docierały do mnie informacje o jego działalności ewangelizacyjnej, myślałem, że dobrze, iż tacy ludzie jeszcze są.
Piewszą myślą, która zrodziła się w mojej głowie, gdy dowiedziałem się o śmierci Andrzeja było : "Chyba Pan Bóg się pomylił i zabrał nie tę osobę. Przecież Andrzej miał jeszcze tyle do zrobienia tutaj na ziemi". Po jakimś czasie przyszła jednak inna myśl : "W Niebie Andrzej zrobi więcej".
Gdy docierały do mnie informacje o jego działalności ewangelizacyjnej, myślałem, że dobrze, iż tacy ludzie jeszcze są.
Piewszą myślą, która zrodziła się w mojej głowie, gdy dowiedziałem się o śmierci Andrzeja było : "Chyba Pan Bóg się pomylił i zabrał nie tę osobę. Przecież Andrzej miał jeszcze tyle do zrobienia tutaj na ziemi". Po jakimś czasie przyszła jednak inna myśl : "W Niebie Andrzej zrobi więcej".
Dzisiejsze czytanie z listu Św. Pawła - Hymn o miłości przywołało znów wspomnienie o Andrzeju. Potrafił rozmawiać z każdym z miłością. Był napełniony Duchem, miał wielką wiedzę z którą dzielił się z każdym, który tego chciał - z miłością. Był niesamowicie cierpliwy, nie zazdrościł i nie unosił się pychą ani gniewem. Nie podobała mu się niesprawiedliwość. Zawsze weselił się prawdą. Wiele znosił i we wszystkim pokładał nadzieję. Andrzej był po prostu MIŁOŚCIĄ. I taki zawsze zostanie w naszej pamięci.
Andrzeju,
dziękuję za przywilej współpracy z Tobą, za służbę dla młodzieży z naszej wspólnoty, za Twoje słowo przynoszące nadzieję, za otwarte serce, umiejętność odczytywania znaków czasu w świetle Słowa, za nasze długie rozmowy telefoniczne.
Dzięki za otwieranie nowych drzwi w Kościele.
do zobaczenia w Domu Ojca
dziękuję za przywilej współpracy z Tobą, za służbę dla młodzieży z naszej wspólnoty, za Twoje słowo przynoszące nadzieję, za otwarte serce, umiejętność odczytywania znaków czasu w świetle Słowa, za nasze długie rozmowy telefoniczne.
Dzięki za otwieranie nowych drzwi w Kościele.
do zobaczenia w Domu Ojca
Poznaliśmy Andrzeja w … przedszkolu. I można by rzec, że było jak „od przedszkola do Opola”:) Był z pewnością człowiekiem nie z tego świata, pod każdym względem. Pełnym pasji i żaru, który nie wygasł nawet wtedy, kiedy został uwięziony w ciele. Nasze, najpierw krótkie spotkania, przy okazji odprowadzania dzieci do przedszkola, szkoły, poszerzały się o Lanckoronę, CCC, BMW, po wspólne wakacje w Breli z niezapomnianym „Rejsem”:)
Pozostawiłeś w naszym życiu Andrzeju znaczący ślad, pokazałeś nowe przestrzenie i horyzonty wiary, pokazałeś Kościół jakiego wcześniej nie znaliśmy, otworzyłeś na Ewangelizację. Dzięki Tobie zapragnęliśmy – bliżej, mocniej, więcej...
Dziękujemy Ci za to! Spoczywaj w pokoju!
Sanitko, za Tobą i Dziewczynkami wołamy: Jezu, Mario, Józefie święty opiekujcie się nimi!!!
Pozostawiłeś w naszym życiu Andrzeju znaczący ślad, pokazałeś nowe przestrzenie i horyzonty wiary, pokazałeś Kościół jakiego wcześniej nie znaliśmy, otworzyłeś na Ewangelizację. Dzięki Tobie zapragnęliśmy – bliżej, mocniej, więcej...
Dziękujemy Ci za to! Spoczywaj w pokoju!
Sanitko, za Tobą i Dziewczynkami wołamy: Jezu, Mario, Józefie święty opiekujcie się nimi!!!
Andrzeju, dziękuję.
Przede wszystkim za Dom w Lanckoronie, to miejsce które tworzyłeś i współtworzyłeś.
Trafiłem tam pierwszy raz w 2009 roku na weekend Mój facet moja dziewczyna, tuż potem miał tam miejsce pierwszy weekend Alfa na którym byłem. Za to, że Dom żył trochę swoim własnym życiem i za możliwość zaangażowania i czasem współorganizacji wydarzeń w nim. Miało tam miejsce wiele spotkań, wiele ważnych osób poznałem tam oraz pierwszy, min. moją żonę i mojego pierwszego szefa. I z jakichś powodów mój samochód często nie chciał stamtąd wyjechać. Z kolei gdy przyjeżdżałem pociągiem lub busem, pokonywałem jednym susem drogę z Kalwarii przez piękny las śpiewając "Wznoszę moje oczy ku górom", albo "Niebo, które mi dajesz nie jest fikcją, ani bajką".
Dziękuję też za to, że mnie zaprosiłeś do Szkoły Przewodzenia i Służby, chociaż zastanawiam się czasem czy nie było lepszych kandydatów 😁.
Wreszcie dziękuję, za pokorę w chorobie, której można tylko pozazdrościć i której bym raczej nie wykazał na Twoim miejscu.
Chociaż zamieniliśmy niewiele słów, a ja zawsze wolałem być gdzieś obok, np. w kuchni zamiast na werandzie, to muszę powiedzieć, że moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej, gdyby nie ta "Stara Buda" i kilka Twoich nauczań.
Cały czas pamiętam jak Martusia i Ewa jako małe dzieci bawiły się obok Domu. Dziś moje dzieci są w podobnym wieku.
Niech Bóg Błogosławi Twojej rodzinie i wszystkim Dziełom, które zacząłeś.
Do zobaczenia!
Przede wszystkim za Dom w Lanckoronie, to miejsce które tworzyłeś i współtworzyłeś.
Trafiłem tam pierwszy raz w 2009 roku na weekend Mój facet moja dziewczyna, tuż potem miał tam miejsce pierwszy weekend Alfa na którym byłem. Za to, że Dom żył trochę swoim własnym życiem i za możliwość zaangażowania i czasem współorganizacji wydarzeń w nim. Miało tam miejsce wiele spotkań, wiele ważnych osób poznałem tam oraz pierwszy, min. moją żonę i mojego pierwszego szefa. I z jakichś powodów mój samochód często nie chciał stamtąd wyjechać. Z kolei gdy przyjeżdżałem pociągiem lub busem, pokonywałem jednym susem drogę z Kalwarii przez piękny las śpiewając "Wznoszę moje oczy ku górom", albo "Niebo, które mi dajesz nie jest fikcją, ani bajką".
Dziękuję też za to, że mnie zaprosiłeś do Szkoły Przewodzenia i Służby, chociaż zastanawiam się czasem czy nie było lepszych kandydatów 😁.
Wreszcie dziękuję, za pokorę w chorobie, której można tylko pozazdrościć i której bym raczej nie wykazał na Twoim miejscu.
Chociaż zamieniliśmy niewiele słów, a ja zawsze wolałem być gdzieś obok, np. w kuchni zamiast na werandzie, to muszę powiedzieć, że moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej, gdyby nie ta "Stara Buda" i kilka Twoich nauczań.
Cały czas pamiętam jak Martusia i Ewa jako małe dzieci bawiły się obok Domu. Dziś moje dzieci są w podobnym wieku.
Niech Bóg Błogosławi Twojej rodzinie i wszystkim Dziełom, które zacząłeś.
Do zobaczenia!
Andrzeju! Twoja posługa we wspólnocie Effatha pomogła mi
poznać i w zbliżyć się do Pana.
Dziękuję.
poznać i w zbliżyć się do Pana.
Dziękuję.
Andrzej chyba jako pierwszy modlil się o Ducha Świętego dla mnie. Był to weekend pierwszego kursu Alpha, w jakim brałam udział. Do tej pory mam to w sercu.
Andrzeja poznałem na swojej pierwszej Alpha w 2008 roku, gdzie głosił niektóre wykłady. Na weekendzie tej samej Alpha modlił się za mnie w czasie modlitwy o wylanie Ducha Świętego i wtedy to otrzymałem dar języków. Potem w czasie różnych weekendów tematycznych w Lanckoronie, spotkań Misji EnChristo, a także w czasie Szkoły Przewodzenia i Służby miałem szczęście słuchać go wielokrotnie. Początkowo więcej z jego głoszenia nie rozumiałem niż rozumiałem, ale z czasem jego nauczanie o autorytecie, jedności, darach duchowych itp. zaczęło przełamywać moje schematy i na nowo porządkować dla mnie duchową rzeczywistość, o której wcześniej nie miałem pojęcia. Możliwość spotkań z Andrzejem uważam za zaszczyt i jestem za niego Bogu bardzo wdzięczny.
Andrzeju,
w imieniu swoim i Domu Bożego, dzięki Ci za słowa i modlitwy jeszcze gdy byłeś w Effatha w Lublinie. Później wielokrotnie w ramach CDM, CDE, na ŚDM w Częstochowie, czy w Lanckoronie. Dzięki za rozmowy w czasie spotkań we Wrocławiu i te ostatnie telefoniczne.
Bracie, wydeptałeś ścieżki, którymi my teraz możemy chodzić. Ufam, że już dołączyłeś do Uwielbienia, które trwa wiecznie.
W imieniu domowników
Wiesław Jadczuk
w imieniu swoim i Domu Bożego, dzięki Ci za słowa i modlitwy jeszcze gdy byłeś w Effatha w Lublinie. Później wielokrotnie w ramach CDM, CDE, na ŚDM w Częstochowie, czy w Lanckoronie. Dzięki za rozmowy w czasie spotkań we Wrocławiu i te ostatnie telefoniczne.
Bracie, wydeptałeś ścieżki, którymi my teraz możemy chodzić. Ufam, że już dołączyłeś do Uwielbienia, które trwa wiecznie.
W imieniu domowników
Wiesław Jadczuk
Drogi Andrzeju,
żegnają Cię przyjaciele z Łodzi, którzy spotkali Cię w Krościenku i wspólnie przeżywali niezapomniane rekolekcje oazowe w grupach studenckich, w latach siedemdziesiątych.
Twój charyzmatyczny dar budowania braterskich więzi, dar radosnej miłości Kościoła, dar świadectwa żywej wiary, pociągał i skłaniał do naśladowania Ciebie.
Już wtedy zapisałeś się głęboko w naszych sercach i jesteś w nich nadal, a teraz szczególnie w naszych pięknych wspomnieniach i błaganiach o zasłużony dar Nieba.
Marek, Teresa, Basia, Ela-Duszek, Magda, Hania, Majka, Ewa, Ela, Staszek, Ania, Jacek, Zbyszek i wielu niewymienionych z imion łódzkich oazowiczów.
żegnają Cię przyjaciele z Łodzi, którzy spotkali Cię w Krościenku i wspólnie przeżywali niezapomniane rekolekcje oazowe w grupach studenckich, w latach siedemdziesiątych.
Twój charyzmatyczny dar budowania braterskich więzi, dar radosnej miłości Kościoła, dar świadectwa żywej wiary, pociągał i skłaniał do naśladowania Ciebie.
Już wtedy zapisałeś się głęboko w naszych sercach i jesteś w nich nadal, a teraz szczególnie w naszych pięknych wspomnieniach i błaganiach o zasłużony dar Nieba.
Marek, Teresa, Basia, Ela-Duszek, Magda, Hania, Majka, Ewa, Ela, Staszek, Ania, Jacek, Zbyszek i wielu niewymienionych z imion łódzkich oazowiczów.
Poznałem Pana Andrzeja i jego żonę Sanitę podczas weekendu Alpha w tym roku. Pomimo swojej choroby i ciężkiego stanu chciał do nas powiedzieć kilka słów na zakończenie weekendu. Nie sądziłem, że będziemy świadkami ostatniego nauczania p. Andrzeja, w którym dużo było o uniżeniu i pokorze przed Panem. W planach na koniec mieliśmy puścić filmik "Jak najpełniej przeżyć życie", ale p. Andrzej swoim przykładem najlepiej pokazał nam jak to zrobić. Duże wrażenie wywarła na mnie również modlitwa, w której p. Andrzej pomodlił się za nas wszystkich tam zgromadzonych i wspólnotę Koinonia. Jestem wdzięczny Panu Bogu, że miałem okazję być uczestnikiem tych wydarzeń. Dziękuję za całe życie, świadectwo i posługę p. Andrzeja, a żonie p. Sanicie i córkom życzę ukojenia w Panu i dalszego błogosławieństwa.
Nie jestem pewna, kiedy dokładnie poznałam Andrzeja, ale po raz pierwszy w Lanckoronie byłam dziewięć lat temu. Dopiero po kilku latach miałam okazję ponownie Go spotkać.
Zostałam zaproszona do Jego domu, miałam możliwość spędzenia czasu z całą Rodziną. Zawsze o mnie pamiętali, a drzwi Ich domu oraz Lanckorony zawsze były dla mnie otwarte. Andrzej z Rodziną zawsze mnie wspierał, pozwalając nie tylko odkrywać siebie, ale również rozwijać swoje talenty. Tworzyli i zapraszali mnie w miejsca, gdzie mogłam swoimi talentami dzielić się z innymi.
Gdyby nie to zaproszenie, gdyby nie Lanckorona, już od lat przestałabym Uwielbiać w taki sposób, w jaki robię to obecnie. Myślałam, że wiele rzeczy jest jednorazowych, w Lanckoronie pokazano mi jednak, że mogę je nie tylko kontynuować, ale i rozwijać.
Nauczyłam się przekazywać swoje pasje i talenty, otrzymałam od Nich wiele radości i życzliwości. Ich dom oraz Lanckorona były jedynymi miejscami, gdzie mogłam odpocząć. Jedyne bezpieczne przystanie, które wtedy miałam.
Zdałam sobie również sprawę z tego, że w zasadzie całe moje życie było oparte na Ruchu Światło-Życie, Odnowie w Duchu Świętym oraz innych wspólnotach charyzmatycznych. Czyli w wielu miejscach, z którymi Andrzej był związany.
Bardzo jestem wdzięczna Panu Bogu, że mogłam poznać całą Rodzinę i przez jakiś czas jej towarzyszyć w różnych wydarzeniach, ale i życiu codziennym.
Pamiętam w modlitwie, nie tylko o Andrzeju, ale również o Sanicie, Ewie i Marcie.
Zostałam zaproszona do Jego domu, miałam możliwość spędzenia czasu z całą Rodziną. Zawsze o mnie pamiętali, a drzwi Ich domu oraz Lanckorony zawsze były dla mnie otwarte. Andrzej z Rodziną zawsze mnie wspierał, pozwalając nie tylko odkrywać siebie, ale również rozwijać swoje talenty. Tworzyli i zapraszali mnie w miejsca, gdzie mogłam swoimi talentami dzielić się z innymi.
Gdyby nie to zaproszenie, gdyby nie Lanckorona, już od lat przestałabym Uwielbiać w taki sposób, w jaki robię to obecnie. Myślałam, że wiele rzeczy jest jednorazowych, w Lanckoronie pokazano mi jednak, że mogę je nie tylko kontynuować, ale i rozwijać.
Nauczyłam się przekazywać swoje pasje i talenty, otrzymałam od Nich wiele radości i życzliwości. Ich dom oraz Lanckorona były jedynymi miejscami, gdzie mogłam odpocząć. Jedyne bezpieczne przystanie, które wtedy miałam.
Zdałam sobie również sprawę z tego, że w zasadzie całe moje życie było oparte na Ruchu Światło-Życie, Odnowie w Duchu Świętym oraz innych wspólnotach charyzmatycznych. Czyli w wielu miejscach, z którymi Andrzej był związany.
Bardzo jestem wdzięczna Panu Bogu, że mogłam poznać całą Rodzinę i przez jakiś czas jej towarzyszyć w różnych wydarzeniach, ale i życiu codziennym.
Pamiętam w modlitwie, nie tylko o Andrzeju, ale również o Sanicie, Ewie i Marcie.
Kiedy poznałam Andrzeja podczas spotkań Alphy nie miałam pojęcia kim jest. Myślałam że jest takim samym uczestnikiem jak ja. Kiedy jednak Andrzej wypowiadał się na różne tematy bardzo to we mnie pracowało. Do tej pory krążą mi po głowie Jego słowa o przeżywaniu Pisma Świętego. Później kiedy już wiedziałam jak wiele Andrzej dokonał w swoim życiu, jak charyzmatycznym jest człowiekiem miałam okazję spotkać się z Nim osobiście. Zapalił światełko w moim sercu, które się ciągle tli i wiem że prowadzi do czegoś ważnego. Dziękuję Ci za to Andrzej 🙂
Andrzej a właściwie Jelon tak wtedy go nazywaliśmy we wspólnocie Światło Życie u Franciszkanów w latach 1973-78. Spotkania nasze były moim początkiem drogi wiary spędzonymi pod okiem Ojca Rufina Oreckiego. Jezus nas tam posłał i zechciał abyśmy z Nim szli przez życie. Tak się złożyło, że moja droga była kontynuowana w Domowym Kościele już ponad 30 lat ale w sercu pozostały tamte czasy ten mój początek przeżywany z Andrzejem w tej wspólnocie.
Moja droga z p. Andrzejem przecięła się raz- podczas weekendu Alpha w Lanckoronie kiedy głosił do nas Słowo. Wtedy jeszcze go nie znałam i nie miałam świadomości kogo słucham, ale chyba nigdy nie zapomnę jak prowadził modlitwę w językach i wzywał do otwarcia się na Ducha Świętego. Do dziś kiedy wspomnę o tym człowieku ogarnia mnie duchowe wzruszenie. Jestem pewna że teraz przebywa już z Tym, którego tak głosił i Któremu służył.